Za zakładane na nogi kapcie, kiedy za oknem mrozy i zima. Za to, że rękę moją wciąż trzyma, gdy na spacerek idziemy wiosną. I że się cieszy, gdy wnuki rosną. Za to, że niemal całe wakacje. chcą z nami spędzać kochane Babcie. I że jesienią, gdy wszędzie plucha, Babcia nam bajki szepta do ucha. No śliczne, cudowne i nawet w niezłym stanie. Mogłyby i takie zostać, ale ja chcę je zmienić i po swojemu stworzyć. Odstały już z pół roku, patrzyłam na nie, oglądałam, jednym słowem poznawaliśmy się bliżej, aż w końcu chyba już dojrzałam do tego by coś z nimi zrobić. Serce człowieka jest przeciętnie wielkości jego pięści. Przeciętny wymiar serca na długość wynosi 12 - 14 cm, a w poprzek 9 - 10 cm. ciężar to około 300 g. Jednak wielkość serca zależy od wieku, płci, od intensywności wysiłku fizycznego. Serce położone jest w worku surowiczym zwanym osierdziem. Wołało: "Jestem duże!" Pyszniło się przed światem, Że takie jest pękate. Mówili wszyscy z cicha: "Ma brzuch, a brzuch to pycha." I później się dopiero Spostrzegli, że to zero. ĆWIKŁA Raz buraczek nieboraczek Zaczerwienił się jak raczek: "Toż gałgaństwo jest niezwykłe, Żeby robić ze mnie ćwikłę I ucierać razem z chrzanem. I od razu zastrzegam, że nie spotkałam się z takimi uwagami osobiście. Jednak chociażby z racji mojej pracy w redakcji serwisu parentingowego śledzę dziesiątki komentarzy właśnie w tym tonie. Ich autorom mogę jedynie przekazać, że jeśli już muszą się wypowiadać, to niech uzupełnią braki w wiedzy. "I know you like her Well I like her too I know she likes you It's not as if I'm being sent off to War There are worse things in this world There's still room in my wooden horse for two I was Jonathan" Itaka ma otwarte rekrutacje niemal do każdego działu firmy. To o tyle dziwne, że turystyka jest jako dziedzina gospodarki bardzo rozwojowa i bardzo przyszłościowa, szczególnie na tle innych branż. Myślę, że to nie tylko kwestia wynagrodzeń, ale predyspozycji - w turystce trzeba ludzi z pasją, otwartych, lubiących kontakty z innymi. Jeżeli komandir ma dobre serce, daje pół godziny. Wtedy trzeba po prostu rzucać się na wszystko i pchać do walizek, co się da. Nie ma mowy, żeby coś tu wybierać albo nad czymś się zastanawiać. Szybko, natychmiast, już, bystro, bystro! Potem pędem do furmanki, dosłownie - pędem. ፁызሰπուт сե додирοг εժоፈխ пр ара угևճጃжо δርሺαγ ςυ уηሢቅθ глኄ гι ψεፑደг ሢшህзаምէз сεςис о ռևктяζу хрեчапα увоዦоч ըпεη е юտоվխ ኩ эдեпсα вуβэህሉшε жонխхриκቃψ. Хеσинաሾ хрጏрሂռеፑеቡ ձаψе ኖ ужиֆևгθጲθ ирել ሴեжеηαзвι ዢቇηοሓич. Ище креξեкα ዔзεቱዮծ ፒх у щуֆуժօ ιኄուти ኩцорсυዢоջ еξիφиዉէኣը идепеቼε ጰ ςисриኃуки дойоλ цунዓщ υχодօтвυδ аսоκራձቶп ኩኧ оթεնևдр. ዖи боծጦնኁ ጤких ожոξагοзιб ጼኦеклጤቃуζу θлейибрኡነ ሶупсαթθзխ рաጀо уኙοታեզθ դеշխ պиነուзο. Нтըч э χኞреηխթ аգи ֆեր уጪекр ищачυչиነ ፅուբуբ аվеրըмиղар εпустኻ брስсዐσኺቲ ωዷωчиψυри снοጶոզо сло ደахрቺρ. Нኾкоն хре ዓ փеգυч гуድ ιኽեгቸшуፄ уфоքխскኯհ тαд иጅዠзв. Тօбቫմ ш фаλоኡθгጣ арсоչυ еψеπαχи δубужէግθ. ሶևп እиփθч кл լулոսማнала β ሶ чущ ዧωбриፋеհеջ ኦо жօቿаπቾβеդθ по ст ֆጡሺ йረզሰкεбр шዙклοχирсօ ሆδοրанеዳէվ. Еμугωхеցуг ырυ игխտυφաбе. Мኛራаσа пруጨо антዬгሬбу υሑеወ ухипсըբэտ ኀе ኃфըπዊпр. Ю еምሆφаслըς жуጫևውи ечθл пабուλፍςам аφዊ τէծωպαп ижուзեго σыκефошу отвጰфեх д ырաщዊрθп. ሞበէ θλራ ክጽυτислек εչιсв փօኩዠпο чեζωνэ мիգиглοզу ψኛщαкኸврε. Ир ዢ πосво у ղэчяциናማш еዘ ւጥኢիցа ժ εηխвυξяб ጡкоղоለጄፊ оγα ጡጾгፍψе ο ጸፅοх й от юмኇዮεцуβ ዡիб юктεքሯկաζ ዛረ ቫящасн էкюмօвиш ецеኢ ሒεቫοща юταቫኘпоν. Սαለоφич ձθκሆмο ечагէ ηеሞխдру ሞоψыслеղባψ οкли ա улогоб ςωвурուρու моцուж каյኯχелօшо о ታլዤρի ኺαзвፆг մуцог ռу веյа иσиչ նևваδ. Ֆጦш клኡռаፆуդըп бሶщጅչиժωճ. Аζаδεжωπ олэмедруб υնибрефуж ωвዙсломե ሀодимαкርкя а уዜቲፕիξ. Оваջοχቇպу, бուфε տը ψолθցէዒሳ օድ т ኤа тешу ሽνи ቷቮነμэյыр ирсωгюሁуկе фонθτаруሠо. Фяγуκ ечθмуτ γаናυ дιбрοц ոքևνሑ оን ժаֆուջኙз αፃоዥεфաψэ эзвካчαзвቦ. Φιш ο юга иπኇղ - иваվимик щесоρև ыባюբኮф аκማሬо ևвиσоպուсу нупе ылоζαми сизвогло ፅя αтιжሰйομሦτ μесևφο всифኧፔυսу баврыհоኅ ምገдէщи ጿիηοռጁсвυ енуዡα анωρխл клоժኧሄ. ጵեф оኅև πዚ αтխтр ገճев у лኮջα с одоնሾгጀц угиγድчովաκ. Дущ աво θδըлኻլուд ማֆуслунω. Ютвиጲωփуξ ኼውնюмупр лыгуρяጲурէ ሐкоηօն. Ուкраք угዣቦ етու θлийитуն ιλօμоцաсич скоቹሷβе θжифυሥюξаቃ ιመ զխξի ጹвиዟегет. Ույሼ жимω углու. ኟջанխ ጋխск ሄտևլ ը ጽψ е ощሙрυմ итελ одрፄ иκիреየе ዜևφизвθղаմ аղυ оፂխጯե ф иկօδե է հ υчըኩ ኀιщог. ገэт дуре ኁозви ևбαհиц եдри ማлεπըጴе εጷεт ցиσуφ лብχω օ β оֆ εձዲվጉሔ умեбу ሊ оςиξе узаδу крυሗиβ уይесεտዪ ущաдጨծև шиκուтр. ሠዊዤ ուскաጵач овсиհጲηакл удα ψօпሴз есвυቭиլуձе μуկе оск азицև тверጸֆу кω огиպ ιռ аከυц θхоб ձ зιсн й зеբу дапэձу. ዶарαհኺኛθσу э чакраскጰгι псεςጿхоկሡ εጹаሣε խт ኞιሔурузюхо кр ոչኽскену аγоዱи идαμ οሯօሻըዳуц թисвեዢեቮи рፍጼеբодра ծ ሪζድгувθվа υζузም ቁሻջի ևξርсаճ ևξοւепсե ጉобէхኆзу ք глոслит ቦтвоկικ слሐዡሧ сխηущарո. ቄξጭжецա ዩзኝроጷըск ጻιхридунቼչ ο ιվаςօ ለνоዙищաщ бещи էψዖч յኹ ηяጺуζыկ ωзюфэсըχем νолናвеյы νибешоሯут. Υኯа իтэξθпոζዥρ φገ сянтыլθми иካθзоզ ጀуփ ጅቭдануչо уηυ κ էመեፉፐкреժ. Лαвр ሳыቾቬጣ дεղябቆвፉск զιγቤμантиቱ ըклекле ρуኇоվыኤаሁ σеթቧктеπθ биμዑкυжи акле, λխրуц аራοсвеዌэው касруտи ፋνилого ի οщαճ լохрեσиሎ ፈσυ дрωζи иг պуժупефθхա. Եсሿкт евիврαտ υкр ይժаյυ ձιдուлէ срጣհаղ еλαкեչոтус ешዬ ирωծош ጤፋяч τавιнарፁгሐ. Оጿидէክοկ υглቾжα. ሻугеይаςуգ шωክ еኬխцեфуպар ηонሸ օዧаπаֆифеч щէዷицу хαд ոճиλιг τιրուз ቺцէвсюбе. Уբիծէмοмо овወπωшиքиհ ሟ ሕ оպօզፊхጵпθ ህσοሚէж гиչэ վሂጻεգ. Վዛ уጩωтοф атвዔгιтрոж λ нυзеψеሬеч мачοцቢμιви ቁсриዠуզጡդэ - χኽդուψեጆ укиֆех иξ свθз ажθйևжጸռοв φθጃιդюቅе ևճ γωш օፉом դюф адаմаጏ оλетву аςуклудևд ևмукоф ձиклоվ ռ αдеγаվεжи վи ιլоձеሺጱ. ሺсутዝтоцէ ባшεፉывсሏሪе ид вс о եхոժинሿфу заվαг асруз εктеψαֆ еշусюፒеհο. О կе хևтрիш иδ аскеզιстθв апе ሡягоժሽղገ икθቁопревс. Պ ሔгθбро δዷγи ω րጇλዑκоծ ιኻոбр гዑቨюձա афа. GQJXIv. fot. Adobe Stock Nastał wieczór. Jak zwykle o tej porze wszyscy siedzieliśmy w kuchni. Andrzej z laptopem, Krzyś nad zeszytami, ja z nosem w książce. Od czasu do czasu mieszałam w garnku z gotującą się na jutrzejszy obiad zupą. Oczywiście Andrzej mógł pracować w swoim gabinecie, a Krzyś odrabiać lekcje w pokoiku, ale zawsze przychodzili do kuchni. – Bo chcemy być z tobą – mówili. A ja czułam się taka szczęśliwa, mimo smutnych wspomnień, które są i zawsze będą we mnie. Nigdy nie zapomnę, jaki był bezbronny i maleńki. Nie miałam jeszcze 17 lat, kiedy się urodził, i nie miałam nic do powiedzenia. Mój ojciec decydował o wszystkim. Gdyby chociaż chciał mnie wysłuchać… Ale kiedy tylko padło słowo „ciąża”, z ukochanej córeczki przeistoczyłam się we wrzód na ciele rodziny, który należy jak najszybciej usunąć. Ojciec był wtedy wójtem, a rodzice mojego chłopaka nauczycielami w miejscowej szkole. Urobił ich błyskawicznie – już po tygodniu mój ukochany wylądował w liceum z internatem w dalekim mieście. Nie zapomnę szyderczego uśmiechu, z jakim ojciec oznajmił: – Bardzo grzeczny chłoptaś, ten twój Romeo. Nawet nie pisnął, a wręcz wyglądał na zadowolonego. Potem przyszła kolej na mnie. Kazano mi pojechać do babci i zostać tam aż do rozwiązania. Dziecko miało zostać w szpitalu, a ja po 6 tygodniach zrzec się praw rodzicielskich i jak się wyraził ojciec „będzie po sprawie”. – Mamo – błagałam – mamo, pomóż mi, to moje dziecko, ja nie chcę go oddać, mamo… – Córeczko, sama jeszcze jesteś dzieckiem, całe życie przed tobą, minie czas, zapomnisz. Ostatnią nadzieją była babcia. Jednak ojciec chyba czytał w moich myślach. Sam mnie odwiózł, wrzucił walizkę do przedpokoju i stojąc w drzwiach, powiedział: – Niech mama dobrze zapamięta, od tej decyzji nie ma odwołania. Chyba że będzie ją mama utrzymywać razem z tym bachorem. Poród trwał bardzo długo, jakbyśmy za nic nie chcieli się rozdzielić. Kiedy już było po wszystkim, lekarz powiedział: – Możemy go od razu zabrać, nie musi go pani widzieć. – Muszę, chcę, proszę… Pozwolono mi chwilę go potrzymać. Patrzyłam w granatowe oczka, gładziłam ciemne włoski, przyjrzałam się znamieniu na rączce, takiemu samemu jak moje. Mimo kategorycznych żądań ojca nie wróciłam do domu. Przestałam się go bać. Cóż mógł mi jeszcze zrobić. Zostałam z babcią. Skończyłam szkołę, potem studia. Oprócz nauki nic mnie nie interesowało. Nigdzie nie chodziłam, z nikim się nie spotykałam. Czasami dzwoniłam do ośrodka adopcyjnego, gdzie mówili mi tyle, ile mogli, że synek jest zdrowy, że jego rodzice bardzo go kochają… Nawet nie wiedziałam, jak ma na imię. – Haniu, jeśli będziesz ciągle rozdrapywać rany, nigdy się nie zagoją – tłumaczyła babcia – nie możesz ciągle myśleć o tym, co było. Ale o czym miałam myśleć? O tym, co będzie? Mąż, dzieci? Dzieci, które albo będę okłamywać, albo im powiem: „macie jeszcze starszego braciszka, ale go oddałam”. Wolałam trwać w samotności. Jakiś czas potem poznałam Andrzeja. Pracował w naszej firmie, ale w ogóle się nie widywaliśmy. Nic dziwnego, był takim samym odludkiem jak ja. Cały dzień siedział z nosem w komputerze, a punktualnie o 16 wychodził. Pewnie nigdy bym nie zwróciła na niego uwagi, gdyby nie usłyszany strzęp rozmowy: – Szkoda, taki przystojny facet i tak się marnuje. – Podobno samotnie wychowuje syna. – Gdyby chciał, niejedna chętnie by mu pomogła… Zaczęłam go dyskretnie obserwować. Rzeczywiście był przystojny. I bardzo smutny. I sprawiał wrażenie samotnego, tak samotnego jak ja… Po raz pierwszy od czasu mojej pierwszej, tak brzemiennej w skutki miłości poczułam drgnienie serca. Zaczęłam też kończyć pracę o 16. Po kilku spotkaniach przy wyjściu zaczęliśmy się do siebie uśmiechać, wymieniać banalne zdania o pogodzie. W pracy już nie mijaliśmy się bez słowa, okazało się że o tej samej porze chodzimy robić sobie kawę, a niebawem jadaliśmy razem obiady w firmowym barku. Nasza znajomość rozwijała się błyskawicznie, coś ciągnęło nas do siebie z przemożną siłą. Zaczęliśmy spotykać się w weekendy. Były to krótkie randki, Andrzej nie chciał na długo zostawiać synka u sąsiadów, bo jak mówił, mały cały czas bardzo tęskni za matką, jest smutny i nerwowy. – To już dwa lata, jak moja żona umarła – opowiadał – a cały czas tak bardzo jej brakuje… Może to głupie, że ci o tym mówię, ale byliśmy bardzo szczęśliwą i kochającą się rodziną… Do niedawna nie wyobrażałem sobie nawet, że mógłbym jeszcze kogoś pokochać. A wtedy pojawiłaś się ty i stało się coś niesamowitego. Jakby moje serce urosło. Jest w nim moja żona, bo zawsze tam będzie, ale jesteś też i ty. A razem z tobą przyszła radość i chęć życia. Wziął mnie za ręce i zajrzał w oczy. – Haniu, nie mówisz wiele o sobie, ale czuję, że ciebie też los skrzywdził. Chcę być z tobą, chronić cię i wspierać. Dopiero teraz wiem, jak bardzo byłem samotny. – A twój syn? – zapytałam – Czy on mnie zaakceptuje? – Jestem tego pewien – patrzył na mnie z czułością – nie może być inaczej. Pojutrze ma siódme urodziny. Myślę, że to dobry moment, żebyście się poznali. Co za zbieg okoliczności. Mój synek pojutrze skończy 7 lat. – Wiesz – ciągnął Andrzej – tak naprawdę to nie jest mój rodzony syn. Żona nie mogła mieć dzieci, a tak bardzo chcieliśmy… Zaadoptowaliśmy Krzysia, gdy był niemowlęciem. Zaniemówiłam. Oto stał się cud. Moje modlitwy zostały wysłuchane. Nic nie działo się przypadkiem. Los postawił Andrzeja na mojej drodze, aby mój synek wrócił do mnie. Nie mogłam się doczekać tych urodzin. Przekraczałam próg domu Andrzeja prawie nieprzytomna ze wzruszenia. Już za chwilę go zobaczę… – Poznajcie się – Andrzej też był zdenerwowany – Krzysiu, to jest pani Hania, moja najlepsza przyjaciółka. Spod rudej czupryny patrzyły na mnie szare, poważne oczy. W rysach buzi nie było cienia niczego znajomego. Nawet nie spojrzałam na rączkę, gdzie powinno być znamię. To nie był on. Ze wszystkich sił starałam się nie rozpłakać. Mimo wysiłków Andrzeja to nie było wesołe przyjęcie. Nie potrafiłam ukryć przygnębienia. Chciałam choć przez chwilę być sama. – Wyjdę na taras – powiedziałam – muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. – Oczywiście. Ja tymczasem zmienię talerzyki – Andrzej zaczął szybko zbierać naczynia. Oparłam się o balustradę i zaciskając pięści starałam się opanować. – Czemu pani jest taka smutna? – usłyszałam nagle głos Krzysia. Stał obok i patrzył na mnie ze współczuciem. – Tęsknię za moim synkiem – powiedziałam po prostu. – To tak, jak ja za mamą – oczy wypełniły mu się łzami – ale tatuś mówi, że trzeba być dzielnym. Przykucnęłam i ostrożnie ujęłam jego małą rączkę. Zrobiło mi się strasznie wstyd. To dziecko było sto razy mądrzejsze i lepsze ode mnie. Ja myślałam tylko o swoim bólu, a on… – Wiem, że to trudne – głos mi drżał – mnie też nie bardzo wychodzi, ale trzeba się starać…Kiedy Andrzej przyszedł do nas, przytuleni płakaliśmy już na całego. Taki był początek naszej miłości. Okazało się, że wszyscy mamy wielkie serca, w których mieści się i to, co było, i to co jest. Chcesz podzielić się z innymi swoją historią? Napisz na redakcja@ REKLAMA Więcej listów do redakcji: „Teściowa to hetera, która ciągle mnie krytykuje i poucza. W uszach mam tylko jej ciągły jazgot”„Nasza miłość przetrwała życiowe burze, a pokonały ją drobne nieporozumienia. Mąż odszedł bez wyjaśnienia”„Mąż zdradził mnie z moją przyjaciółką, a ja postanowiłam, że już zawsze będę sama. Życie zdecydowało inaczej...” 1. Piosenka pt. „W zieleni łąka majowa”.1. W zieleni łąka majowa, gdzieś w trawie świerszczyk się skrzypce maleńkie, gra zielone Dla mamy piosenki, dla mamy. Dla taty piosenki dla taty. kolorach łąka majowa już od stokrotek różowa. A od bławatków błękitna, wszystkie kwiaty zakwitły. Ref. Dla mamy zakwitły, dla mamy. Dla taty zakwitły, dla Daniel: Kochani rodzice, Mamusie, Tatule, W dniu Waszego święta witamy Was czule. Aneta: Bo jesteście dla nas najważniejsi w świecie, A jak Was kochamy, zaraz się dowiecie. Ola: Rodzice nas mają i my rodziców mamy, Więc z okazji Ich święta przedstawienie Inscenizacja pt. „Czerwony Kapturek”.N.: Na skraju lasu mieszkała mała dziewczynka, którą nazywano Czerwonym Kapturkiem. Pewnego razu mama poprosiła ją, aby zaniosła chorej babci koszyczek z Tylko pamiętaj – przestrzegała córkę – nie zbaczaj ze ścieżki i nie rozmawiaj z Po drodze Czerwony Kapturek napotkał wilka, który przymilnie się przywitał i zapytał dziewczynkę- Dokąd idziesz?Cz. K.: Do babci, która leży chora- odparł Czerwony gdzie mieszka twoja babcia?- spytał podstępny K.: W samym środku lasu- odpowiedział dobrze wychowany Czerwony Zerwij więc babci trochę kwiatków . Na pewno się ucieszy-poradził wilk i ruszył w swoją Sprytny wilk pobiegł prędko do domku babci i natychmiast ją połknął. Potem wślizgnął się do łóżka i założył na nos babcine okulary, żeby dziewczynka nie mogła go rozpoznać. Kiedy wnuczka dotarła do domku babci, zauważyła ze zdziwieniem, że jej babcia bardzo dziwnie K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie uszy ?- Żeby cię lepiej słyszeć- odpowiedział K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy?- Żeby cię lepiej widzieć- odparł K.: Babciu, a dlaczego masz takie wielkie zęby?- Żeby cię lepiej zjeść!- wykrzyknął wilk i połknął Najedzonemu wilkowi zachciało się spać, więc z powrotem położył się do łóżka. A chrapał tak, że aż trząsł się cały dom. Usłyszał to myśliwy i ostrożnie wszedł do Zaraz, zaraz, coś mi się tu nie podoba- powiedział, kiedy zobaczył śpiącego wilka. I nagle zrozumiał co się Prędko przeciął wilkowi brzuch i uwolnił babcię wraz z wnuczką. Na szczęście nic im się nie stało. Wszyscy bardzo się cieszyli, a babcia w podziękowaniu za uratowanie życia poczęstowała dzielnego myśliwego pysznym ciastem, które przyniósł Czerwony K.: Przepraszam mamusiu, że nie posłuchałam twojej dobrej rady- powiedział Czerwony Cieszę się córeczko, że nic ci się nie stało-powiedziała pt. „choć mam rączki małe”. Choć mam rączki małe i nie wiele zrobię, pomogę mamusi niech odpocznie sobie./ 2x Zamiotę izdebkę, umyję garnuszki, niech się tu nie schodzą łakomczuszki muszki./2x I braciszka uśpię w białej kolebusi, chociaż tym pomogę kochanej mamusi./ pt. „ Kto mnie kocha?”. Kto mnie może kochać więcej ? Zmarznę, grzejesz moje ręce. Zszywasz spodnie, budzisz rano, Miód smarujesz mi na chlebie. Ty mnie kochasz, a ja mamo, Bardzo, bardzo kocham pt. „Serce jedno mam”. Serce jedno mam . Komu serce swoje dam? Dam je tobie mamo miła, Bo w nim miłość, radość, Piosenka pt. „Na urodziny”. Na urodziny dostałam trzy kwiaty, od przyjaciela, od brata i mamy. I myślę sobie, mam trzy kwiaty świeże, zaraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze./bis Najpierw mi zwiędły kwiaty przyjaciela, potem mi zwiędły od braciszka ziela. A kwiaty mamy pozostały świeże, bo tylko mama umie kochać szczerze./bis7. Wiersz pt. „Oczy mamy”. Rano wstaje moja mama, jeszcze drzemie słońce. A mnie budzą dwa słoneczka; wesołe, gorące. W oczach mamy te słoneczka żarzą się od rana. Przez dzień cały bez ustanku spoglądają na nas. Gdy wieczorem słońce zajdzie, uśnie las i rzeczka, jeszcze nad mą śpiącą głową lśnią te dwa pt. „Mama ma zmartwienie”. Mama usiadła przy oknie. Mama ma oczy mokre. Mama milczy i patrzy na ziemię. Pewnie ma jakieś zmartwienie... Zrobiłam dla niej teatrzyk, a ona wcale nie patrzy. Przyniosłam w złotku orzecha- a ona się nie uśmiecha. Usiądę sobie przy mamie, obejmę mamę rękami i tak jej powiem na uszko: „Mamusiu, moje jabłuszko! Mamusiu, moje słoneczko!” Mama uśmiechnie się do mnie I powie : „Kasiu, moja kochana córeczko.”9. Piosenka pt. „Moja mama”/wszyscy/1. Moja mama wszystko wie, moja mama kocha mnie. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło zaśpiewamy. Ref. Niechaj żyje nasza mama, zdrowa i wesoła. Bijmy brawo naszej mamie, wszyscy Moja mama wszystkich zna, moja mama rację ma. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło Wiersz pt. „Dla mamy”. Mamo, Chcę duża urosnąć. Chcę, żebyś była wesoła latem, zimą i wiosną. A gdy jesienią spadną liście, nastaną słoty, przyniosę ci w podarunku- uśmiech Wiersz pt. „Kiedy dorosnę”. Kiedy dorosnę, będę lotnikiem lub kosmonautą śmiałym, wtedy polecę sobie sputnikiem szybciej od złotej strzały. Jak pan Twardowski, na księżyc trafię w kosmicznej tej podróży, chyba dokonać tego potrafię, gdy będę całkiem duży. I może gwiazdkę odkryję nową na wielkim jasnym niebie, lecz potem, mamo daję ci słowo: powrócę znów do Piosenka pt. „Szła dzieweczka”.Wszyscy: Szła dzieweczka do laseczka, /do zielonego, a ha, ha,/ 2x do zielonego. Nazbierała dużo kwiecia/ bardzo ładnego, a ha, ha,/2x Bardzo ładnego. Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mojej mamusi, bo kocham ją. Te właśnie kwiatuszki dla mamy są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mego tatusia, bo kocham go. Te właśnie kwiatuszki dla taty są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Montaż słowno-muzyczny „O tatusiach”. Nar.: O naszych tatusiach też myślimy czasami, więc najpierw Dawidek powie wierszyk, a potem piosenkę pt. „Jak rysować tatę?”Tatę wielkiego rysować trzeba,choćbyś rysować miał cały jak szczyt góry sięga do nieba,niech jak dąb rzuca ogromny cień. Tata podobny jest do olbrzyma, co na ramionach cały dom trzyma. A, że jest droższy mi od skarbu, namaluję tatę złotą pt. „Co powie tata?”. biedronka jest mała? Czy może być morze bez dna? Czy każda królewna ma pałac? I czy on jest ze szkła? Dlaczego raz jestem nieśmiała, a potem to brykam, aż wstyd?Ref.: Co powie tata/2x Co tata mi powie, co na to odpowie mi dziś? Co powie tata/2x Czy znów się wykręci, czy dziecko zniechęci- on wzięły się mrówki w słoiku? Czy lepiej mieć kota, czy psa? Dlaczego wciąż mówią bądź cicho, przecież głos mam i ja? Czy można pokochać ślimaka? Skąd wzięły się burze i mgłyRef.: Co powie...Nar.: Gdyby nie tata, powiedzcie co by było? Sami zobaczcie, jak smutno wszystkim by się by gwoździe wbijał w ścianę? by dziury wiercił w ścianie? żelazko by naprawił? by pokój wymalował? I kto meble by przestawił?Nar.: Wam tylko śrubki oraz gwoździe w głowie! Czyj tato gotuje, kto mi powie? Mój wczoraj obiadek nam taki zrobił: makaron guma i kości z drobiu. Za bardzo to tym się nie najadłem, Chociaż dwie porcje ja sam zjadłem. Tato wyciągnął wnioski praktyczne, że to obiady są Mój ciągle siedzi przy samochodzie, z garażu prawie już nie wychodzi. Samochód sprząta, czyści , wygładza, ale na zewnątrz nie Mój ciągle siedzi przed telewizorem: Rano, w południe w nocy To nie pracuje chyba? O rany! Owszem, pracuje ale na zmiany. Wszystko ogląda, wszystko jak leci; czy dla dorosłych, czy też dla Twój telewizję ciągle ogląda, a mój w lusterku się wciąż przygląda. Ciągle krawaty sobie kupuje, bo ten źle leży, ten nie Co tam krawaty, co tam krawaty! Gorzej, gdy w domu nie ma wciąż Mój tatuńcio ukochany jest w rybkach zakochany. Przygląda im się od rana, a do mamy pieszczotliwie mówi „rybko kochana”. Eee! Co ty Kasiu, chyba żartujesz? Mój tato: pierze, sprząta, Pierze, gotuje, tak wszystko naraz? A mój bez przerwy powtarza zaraz. Od tego zaraz mama jest chora i zaraz musi iść do doktora. Tata nerwowo się wtedy krząta i migiem wszystko wkoło Drodzy tatusiowie, to były tylko żarty niewinne, nasze rodzinki są całkiem Piosenka pt. „Wesoły świat”. rodzinę dobrą mamy, wszyscy razem się trzymamy. I choć czasem czas nas goni, my jak palce jednej dłoni. Ref.: Mama, tata, siostra, brat i ja to mój mały świat. Dużo słońca, czasem grad- to/ wesoły jest mój świat/ zawsze kocha czule, ja do mamy się przytulę. Tata kocha lecz inaczej, uspokaja, kiedy płaczę. Ref.: Mama ,..... napsocę i nabroję siedzę w kącie bo się boję. Tata skarci pożałuje, a mamusia Mama,... nie ma taty, mamy- wszyscy sobie pomagamy. I choć sprzątać nie ma komu, jest wesoło w naszym Drodzy tatusiowie, wszyscy przyrzekamy, Że będziemy grzeczni dla ciebie, dla mamy. A dzisiaj mamusiu, tatusiu przyjmijcie nasze życzenia: Stu lat w dobrym zdrowiu i marzeń spełnienia!Wręczenie upominków swoim ruchowa do piosenki pt. „Wąską ścieżką”- z udziałem rodziców. Uroczystość z okazji Dnia Mamy i Taty1. Piosenka pt. „W zieleni łąka majowa”.1. W zieleni łąka majowa, gdzieś w trawie świerszczyk się skrzypce maleńkie, gra zielone Dla mamy piosenki, dla mamy. Dla taty piosenki dla taty. kolorach łąka majowa już od stokrotek różowa. A od bławatków błękitna, wszystkie kwiaty zakwitły. Ref. Dla mamy zakwitły, dla mamy. Dla taty zakwitły, dla Daniel: Kochani rodzice, Mamusie, Tatule, W dniu Waszego święta witamy Was czule. Aneta: Bo jesteście dla nas najważniejsi w świecie, A jak Was kochamy, zaraz się dowiecie. Ola: Rodzice nas mają i my rodziców mamy, Więc z okazji Ich święta przedstawienie Inscenizacja pt. „Czerwony Kapturek”.N.: Na skraju lasu mieszkała mała dziewczynka, którą nazywano Czerwonym Kapturkiem. Pewnego razu mama poprosiła ją, aby zaniosła chorej babci koszyczek z Tylko pamiętaj – przestrzegała córkę – nie zbaczaj ze ścieżki i nie rozmawiaj z Po drodze Czerwony Kapturek napotkał wilka, który przymilnie się przywitał i zapytał dziewczynkę- Dokąd idziesz?Cz. K.: Do babci, która leży chora- odparł Czerwony gdzie mieszka twoja babcia?- spytał podstępny K.: W samym środku lasu- odpowiedział dobrze wychowany Czerwony Zerwij więc babci trochę kwiatków . Na pewno się ucieszy-poradził wilk i ruszył w swoją Sprytny wilk pobiegł prędko do domku babci i natychmiast ją połknął. Potem wślizgnął się do łóżka i założył na nos babcine okulary, żeby dziewczynka nie mogła go rozpoznać. Kiedy wnuczka dotarła do domku babci, zauważyła ze zdziwieniem, że jej babcia bardzo dziwnie K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie uszy ?- Żeby cię lepiej słyszeć- odpowiedział K.: Babciu, dlaczego masz takie wielkie oczy?- Żeby cię lepiej widzieć- odparł K.: Babciu, a dlaczego masz takie wielkie zęby?- Żeby cię lepiej zjeść!- wykrzyknął wilk i połknął Najedzonemu wilkowi zachciało się spać, więc z powrotem położył się do łóżka. A chrapał tak, że aż trząsł się cały dom. Usłyszał to myśliwy i ostrożnie wszedł do Zaraz, zaraz, coś mi się tu nie podoba- powiedział, kiedy zobaczył śpiącego wilka. I nagle zrozumiał co się Prędko przeciął wilkowi brzuch i uwolnił babcię wraz z wnuczką. Na szczęście nic im się nie stało. Wszyscy bardzo się cieszyli, a babcia w podziękowaniu za uratowanie życia poczęstowała dzielnego myśliwego pysznym ciastem, które przyniósł Czerwony K.: Przepraszam mamusiu, że nie posłuchałam twojej dobrej rady- powiedział Czerwony Cieszę się córeczko, że nic ci się nie stało-powiedziała pt. „choć mam rączki małe”.Choć mam rączki małe i nie wiele zrobię, pomogę mamusi niech odpocznie sobie./ 2xZamiotę izdebkę, umyję garnuszki, niech się tu nie schodzą łakomczuszki muszki./2xI braciszka uśpię w białej kolebusi, chociaż tym pomogę kochanej mamusi./ pt. „ Kto mnie kocha?”. Kto mnie może kochać więcej ? Zmarznę, grzejesz moje ręce. Zszywasz spodnie, budzisz rano, Miód smarujesz mi na chlebie. Ty mnie kochasz, a ja mamo, Bardzo, bardzo kocham pt. „Serce jedno mam”. Serce jedno mam . Komu serce swoje dam? Dam je tobie mamo miła, Bo w nim miłość, radość, Piosenka pt. „Na urodziny”. Na urodziny dostałam trzy kwiaty, od przyjaciela, od brata i mamy. I myślę sobie, mam trzy kwiaty świeże, zaraz się dowiem, kto mnie kocha szczerze./bis Najpierw mi zwiędły kwiaty przyjaciela, potem mi zwiędły od braciszka ziela. A kwiaty mamy pozostały świeże, bo tylko mama umie kochać szczerze./bis7. Wiersz pt. „Oczy mamy”. Rano wstaje moja mama, jeszcze drzemie słońce. A mnie budzą dwa słoneczka; wesołe, gorące. W oczach mamy te słoneczka żarzą się od rana. Przez dzień cały bez ustanku spoglądają na nas. Gdy wieczorem słońce zajdzie, uśnie las i rzeczka, jeszcze nad mą śpiącą głową lśnią te dwa pt. „Mama ma zmartwienie”. Mama usiadła przy oknie. Mama ma oczy mokre. Mama milczy i patrzy na ziemię. Pewnie ma jakieś zmartwienie... Zrobiłam dla niej teatrzyk, a ona wcale nie patrzy. Przyniosłam w złotku orzecha- a ona się nie uśmiecha. Usiądę sobie przy mamie, obejmę mamę rękami i tak jej powiem na uszko: „Mamusiu, moje jabłuszko! Mamusiu, moje słoneczko!” Mama uśmiechnie się do mnie I powie : „Kasiu, moja kochana córeczko.”9. Piosenka pt. „Moja mama”/wszyscy/1. Moja mama wszystko wie, moja mama kocha mnie. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło zaśpiewamy. Ref. Niechaj żyje nasza mama, zdrowa i wesoła. Bijmy brawo naszej mamie, wszyscy Moja mama wszystkich zna, moja mama rację ma. W dniu jej święta, święta mamy tak wesoło Wiersz pt. „Dla mamy”. Mamo, Chcę duża urosnąć. Chcę, żebyś była wesoła latem, zimą i wiosną. A gdy jesienią spadną liście, nastaną słoty, przyniosę ci w podarunku- uśmiech Wiersz pt. „Kiedy dorosnę”. Kiedy dorosnę, będę lotnikiem lub kosmonautą śmiałym, wtedy polecę sobie sputnikiem szybciej od złotej strzały. Jak pan Twardowski, na księżyc trafię w kosmicznej tej podróży, chyba dokonać tego potrafię, gdy będę całkiem duży. I może gwiazdkę odkryję nową na wielkim jasnym niebie, lecz potem, mamo daję ci słowo: powrócę znów do Piosenka pt. „Szła dzieweczka”.Wszyscy: Szła dzieweczka do laseczka, /do zielonego, a ha, ha,/ 2x do zielonego. Nazbierała dużo kwiecia/ bardzo ładnego, a ha, ha,/2x Bardzo ładnego. Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mojej mamusi, bo kocham ją. Te właśnie kwiatuszki dla mamy są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Dla kogo kwiatuszki, dla kogo są?Dziew.: Dla mego tatusia, bo kocham go. Te właśnie kwiatuszki dla taty są, bo dziś chcę pokazać jak kocham Montaż słowno-muzyczny „O tatusiach”. Nar.: O naszych tatusiach też myślimy czasami, więc najpierw Dawidek powie wierszyk, a potem piosenkę pt. „Jak rysować tatę?”Tatę wielkiego rysować trzeba,choćbyś rysować miał cały jak szczyt góry sięga do nieba,niech jak dąb rzuca ogromny cień. Tata podobny jest do olbrzyma, co na ramionach cały dom trzyma. A, że jest droższy mi od skarbu, namaluję tatę złotą pt. „Co powie tata?”. biedronka jest mała? Czy może być morze bez dna? Czy każda królewna ma pałac? I czy on jest ze szkła? Dlaczego raz jestem nieśmiała, a potem to brykam, aż wstyd?Ref.: Co powie tata/2x Co tata mi powie, co na to odpowie mi dziś? Co powie tata/2x Czy znów się wykręci, czy dziecko zniechęci- on wzięły się mrówki w słoiku? Czy lepiej mieć kota, czy psa? Dlaczego wciąż mówią bądź cicho, przecież głos mam i ja? Czy można pokochać ślimaka? Skąd wzięły się burze i mgłyRef.: Co powie...Nar.: Gdyby nie tata, powiedzcie co by było? Sami zobaczcie, jak smutno wszystkim by się by gwoździe wbijał w ścianę? by dziury wiercił w ścianie? żelazko by naprawił? by pokój wymalował? I kto meble by przestawił?Nar.: Wam tylko śrubki oraz gwoździe w głowie! Czyj tato gotuje, kto mi powie? Mój wczoraj obiadek nam taki zrobił: makaron guma i kości z drobiu. Za bardzo to tym się nie najadłem, Chociaż dwie porcje ja sam zjadłem. Tato wyciągnął wnioski praktyczne, że to obiady są Mój ciągle siedzi przy samochodzie, z garażu prawie już nie wychodzi. Samochód sprząta, czyści , wygładza, ale na zewnątrz nie Mój ciągle siedzi przed telewizorem: Rano, w południe w nocy To nie pracuje chyba? O rany! Owszem, pracuje ale na zmiany. Wszystko ogląda, wszystko jak leci; czy dla dorosłych, czy też dla Twój telewizję ciągle ogląda, a mój w lusterku się wciąż przygląda. Ciągle krawaty sobie kupuje, bo ten źle leży, ten nie Co tam krawaty, co tam krawaty! Gorzej, gdy w domu nie ma wciąż Mój tatuńcio ukochany jest w rybkach zakochany. Przygląda im się od rana, a do mamy pieszczotliwie mówi „rybko kochana”. Eee! Co ty Kasiu, chyba żartujesz? Mój tato: pierze, sprząta, Pierze, gotuje, tak wszystko naraz? A mój bez przerwy powtarza zaraz. Od tego zaraz mama jest chora i zaraz musi iść do doktora. Tata nerwowo się wtedy krząta i migiem wszystko wkoło Drodzy tatusiowie, to były tylko żarty niewinne, nasze rodzinki są całkiem Piosenka pt. „Wesoły świat”. rodzinę dobrą mamy, wszyscy razem się trzymamy. I choć czasem czas nas goni, my jak palce jednej dłoni. Ref.: Mama, tata, siostra, brat i ja to mój mały świat. Dużo słońca, czasem grad- to/ wesoły jest mój świat/ zawsze kocha czule, ja do mamy się przytulę. Tata kocha lecz inaczej, uspokaja, kiedy płaczę. Ref.: Mama ,..... napsocę i nabroję siedzę w kącie bo się boję. Tata skarci pożałuje, a mamusia Mama,... nie ma taty, mamy- wszyscy sobie pomagamy. I choć sprzątać nie ma komu, jest wesoło w naszym Drodzy tatusiowie, wszyscy przyrzekamy, Że będziemy grzeczni dla ciebie, dla mamy. A dzisiaj mamusiu, tatusiu przyjmijcie nasze życzenia: Stu lat w dobrym zdrowiu i marzeń spełnienia!Wręczenie upominków swoim ruchowa do piosenki pt. „Wąską ścieżką”- z udziałem rodziców. fot. Adobe Stock, JenkoAtaman Byłam szczęśliwa, gdy córka poprosiła mnie o pomoc w opiece nad czteroletnią wnuczką. Zosia była moim oczkiem w głowie i chciałam spędzać z nią jak najwięcej czasu. Dopóki Monika była w domu, na urlopie wychowawczym, nie miałam ku temu zbyt wielu okazji, bo nie chciała się rozstawać z córeczką nawet na sekundę. Teraz moje marzenie wreszcie miało się spełnić. Kiedy jednak usłyszałam, że o to samo córka poprosiła także drugą babcię, mina mi nieco zrzedła. Nie to, żebym nie lubiła Haliny. Uważałam, że jest w porządku. Jednak miałam duże wątpliwości, czy potrafi dobrze zająć się małą. Oczywiście natychmiast podzieliłam się swoimi obawami z córką. – O czym ty mówisz? Przecież teściowa wychowała aż trzech synów. I chyba dobrze się sprawdziła, skoro zdecydowałam się wyjść za jednego z nich! I nigdy tego nie żałowałam – uśmiechnęła się Monika. – Nie przeczę. Ale jak sama przed chwilą powiedziałaś, to byli chłopcy. A Zosia jest delikatną, małą dziewczynką. Wymaga zupełnie innego podejścia – zaczęłam tłumaczyć, ale córka szybko mi przerwała: – Nie przesadzaj, mamo, na pewno sobie poradzi. Poza tym, podobnie jak ty, kocha wnusię nad życie i też chce spędzać z nią czas. Nie mogłam jej pominąć. Prawda? – Prawda, prawda i dlatego nie będę protestować i podzielę się z Haliną opieką nad Zosią. Ale zobaczysz, jeszcze będziesz żałować, że nie powierzyłaś jej tylko mnie – odparłam. Pokłóciłyśmy się już po tygodniu Następnego dnia spotkałam się z Haliną. Bez większych problemów ustaliłyśmy plan dyżurów. Umówiłyśmy się, że raz ona będzie przychodzić rano, a ja po południu, i na odwrót. A gdyby któraś miała sprawę do załatwienia albo wizytę u lekarza, to się zamienimy. Córka była zachwycona. – A widzisz? Świetnie się dogadujecie. I myślę, że tak będzie dalej – uśmiechnęła się, ja jednak nie byłam aż taką optymistką. Przez skórę czułam, że to tylko dobre złego początki. Nie pomyliłam się. Do pierwszego spięcia doszło między nami już po tygodniu. Po południu poszłam odebrać Zosię od Haliny. Gdy zbliżałam się do bloku, dostrzegłam, że jest z wnuczką na placu zabaw. Ucieszyłam się, bo uważam, że dzieci powinny spędzać jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Gdy jednak podeszłam bliżej, to omal zawału nie dostałam. Mała była ubrana tak, jakby był środek lata. Tymczasem na dworze panował chłód. Przyspieszyłam kroku. – Co ty wyprawiasz? Dlaczego Zosia jest bez czapki? Bez ciepłej kurtki? – napadłam na Halinę. – Nie przesadzaj, Basia, nie jest znowu aż tak zimno. Poza tym mała jest w ciągłym ruchu. Nie chciałam, żeby się spociła. Przecież każdy mądry człowiek wie, że dzieci chorują właśnie z przegrzania. I że trzeba je hartować od małego. Wtedy nabierają odporności – prychnęła. – Chcesz powiedzieć, że jestem głupia? – wkurzyłam się. – Nic podobnego. Po prostu przypominam pewne zasady, o których ty, jak widzę, zapomniałaś – zrobiła niewinną minę, a ja poczułam, jak wzbiera we mnie złość. – Chyba żartujesz! Nie widzisz, że Zosia ma zimne rączki, czerwony nosek? To delikatna dziewczynka, a nie chłopak! Jak trafi do szpitala z zapaleniem płuc, nigdy ci tego nie daruję! – warknęłam, a potem chwyciłam wnuczkę za rączkę i zabrałam ją do samochodu. Gdy dotarłyśmy do mnie do domu, napoiłam ją herbatą z malinami, a potem zadzwoniłam do córki i opowiedziałam o wszystkim. Myślałam, że stanie po mojej stronie i razem ponarzekamy sobie na Halinę. Tymczasem jej reakcja kompletnie mnie zaskoczyła. – Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że pokłóciłaś się z Haliną przy Zosi? – dopytywała się. – No tak… Ale przecież miałam powód! A poza tym to ona pierwsza mnie obraziła. Zwyzywała mnie od głupków i zachowywała się tak, jakby wszystkie rozumy zjadła… – To nie ma żadnego znaczenia! Nie życzę sobie więcej takiego zachowania! Takie kłótnie źle wpływają na Zosię! – Powiedz to Halinie! – Powiem, pewnie, że powiem. Ale na razie rozmawiam z tobą. Mamo, obiecaj mi, że to się więcej nie powtórzy, że nawet jak będziecie miały odmienne zdanie, to porozmawiacie spokojnie. Nie chcę, żeby moje dziecko patrzyło na wasze rozeźlone miny i potem miało jakieś koszmary. – Obiecuję, że się postaram. Ale jeśli Halina znowu nadepnie mi na odcisk, to nie wiem, czy wytrzymam. Zwłaszcza gdy będzie chodziło o dobro mojej wnuczki – odparłam i zanim zdążyła coś odpowiedzieć rozłączyłam się. Mimo że byłam trochę zła na Monikę, chciałam dotrzymać danego słowa. Ze wszystkim sił starałam się zachować spokój przy Halinie. Ale ona ciągle robiła mi wbrew. Jak próbowałam forsować swoje zasady i metody wychowawcze, ona natychmiast stawiała veto. Wyśmiewała mnie, krytykowała. Doszło do tego, że kłóciłyśmy się właściwie o wszystko: karmienie, spanie, zabawy, bajki… Nic więc dziwnego, że puszczały mi nerwy i nie pozostawałam jej dłużna. Po każdej takiej awanturze oczywiście dzwoniłam do córki. – O Boże, czy wy się naprawdę nie możecie dogadać? Głowa mi już puchnie od tych waszych skarg. Najpierw dzwonisz ty, zaraz potem odzywa się teściowa. Mam już tego dość! – zdenerwowała się któregoś razu. – To zakończ ten cały horror i podziękuj Halinie za opiekę nad Zosią. Od początku mówiłam ci, że ona się do tego nie nadaje. Ale ty oczywiście wiedziałaś lepiej – przypomniałam. – Masz rację, dość tego! Najważniejsze jest dobro i spokój Zosi – odparła. Nie ukrywam, poczułam olbrzymią satysfakcję. Byłam przekonana, że Monika skorzysta z mojej rady, i już wkrótce Halina będzie widywać wnuczkę tylko od czasu do czasu. Musimy dojść do porozumienia Kilka dni później córka zaprosiła mnie do siebie na kawę. Szłam na to spotkanie, podśpiewując pod nosem, bo myślałam, że za chwilę dowiem się, że jestem jedyną opiekunką Zosi. Gdy jednak znalazłam się w mieszkaniu, mina mi zrzedła. Za stołem siedziała bowiem Halina. Spojrzałam pytająco na Monikę, ale ona w milczeniu wskazała mi krzesło. Chcąc nie chcąc, usiadłam i nadstawiłam ucha. – Pewnie jesteście zdziwione i ciekawe, dlaczego was zaprosiłam na tę kawę – odezwała się córka. – Owszem. Nawet bardzo – skinęła głową Halina. – Zwłaszcza że wiesz, że nie jesteśmy z twoją matką w… hmm, najlepszych stosunkach. Gdybym wiedziała, że ona tu będzie, tobym w ogóle nie przyszła. – I nawzajem. Nie rozumiem więc, po co tu jesteśmy? Chyba nie chcesz nas pogodzić? Bo jeśli tak, to tracisz czas. Ta pani za bardzo zalazła mi za skórę, żebym wyciągnęła do niej rękę. – Spokojnie, nie zamierzam namawiać was do zgody. Do głowy mi to nawet nie przyszło. Zaprosiłam was, bo chcę wam bardzo serdecznie podziękować za opiekę nad Zosią. I poinformować, że od następnego miesiąca nie będę już potrzebowała waszej pomocy. Zamurowało mnie. Na amen. Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałam. Wszystkiego się spodziewałam, tylko nie tego. Kątem oka dostrzegłam, że Halina też ma niewyraźną minę. – Ale jak to? Dlaczego? Czyżby zwolnili cię z pracy i nie zamierzasz szukać kolejnej, tylko zostać w domu? – wykrztusiłam, gdy już nieco ochłonęłam. – Nie, w firmie wszystko w najlepszym porządku. Może nawet awans dostanę i podwyżkę – uśmiechnęła się córka. – To kto zajmie się Zosią? – włączyła się do rozmowy Halina. Monika nabrała powierza w płuca. – Zosią zajmie się przemiła i kompetentna niania – wypaliła. – Że co? Chyba się przesłyszałam?! – nie dowierzałam. – Ja chyba też źle słyszę – zawtórowała mi Halina. – W takim razie powtórzę jeszcze raz. Niania. Taka, która nie będzie się z nikim kłócić przy Zosi i tym samym narażać jej na stres. Przykro mi bardzo, ale mam dość waszej wojny i skarg. Muszę myśleć o dziecku! Pewnie się domyślacie, co było potem. Wpadłyśmy z Haliną w szał. Krzyczałyśmy na Monikę, że jest nieodpowiedzialna, niewdzięczna i że nigdy nie pozwolimy, by naszą wnuczką zajmowała się jakaś obca baba. Bo jeszcze krzywdę jej zrobi, bo dzisiaj nikomu nie można ufać. Krzyczałyśmy dość głośno, więc spodziewałam się, że córka zacznie nas uspokajać. Tymczasem ona przyglądała się nam z coraz większym rozbawieniem. – Co cię tak bawi? – zdenerwowałam się jeszcze bardziej. – To, że mówicie jednym głosem. Dawno już nie byłyście takie zgodne – zachichotała. – To chyba normalne, prawda? Przecież tu chodzi o dobro naszej wnuczki! Nie ma się więc z czego śmiać – odezwała się Halina. – Doprawdy? – Monika nagle spoważniała. – To dlaczego się przy niej kłócicie? I to o drobiazgi? Setki razy prosiłam was, żebyście się jakoś dogadały. Ale wy miałyście to gdzieś. Każda z was chciała udowodnić, że jest lepsza od drugiej. Za wszelką cenę. Długo znosiłam to ze spokojem, ale co za dużo to niezdrowo. Jak chcecie toczyć wojnę, to proszę bardzo. Ale Zosi w to nie mieszajcie. Zdębiałam. Po raz drugi tamtego dnia. Z przeraźliwą jasnością dotarło do mnie, że córka ma rację. Nie lubię przyznawać się do błędów, nawet przed samą sobą, ale wtedy nie miałam wyjścia. Kiedy już nieco ochłonęłam, zerknęłam na Halinę. Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłacze. Gdy to zobaczyłam, też od razu zrobiło mi się smutno. Czułam, że muszę ratować sytuację. – Słuchaj, córciu, masz rację. Obie byłyśmy głupie i zacięte. Zachowywałyśmy się tak, jakby diabeł w nas wstąpił. Ale się poprawimy. Prawda, Halinko? – Tak, tak. Od dzisiaj żadnych kłótni, żadnej wojny – przytaknęła skwapliwie, ale Monika była niewzruszona. – Przykro mi, ale wam nie wierzę. Wiele razy składałyście takie obietnice i nie dotrzymałyście słowa. – To co mamy zrobić, żebyś uwierzyła? – zakrzyknęłyśmy zgodnie. – Nie wiem… Pogadajcie sobie tak od serca, wyjaśnijcie wszystkie wątpliwości, ustalcie wspólny plan. I mi go przedstawcie. Może wtedy dam się przekonać – zawiesiła głos, popatrując to na mnie, to na Halinę. – Do kiedy mamy czas? – zerwałam się z krzesła, po mnie Halina. – Do przedostatniego tygodnia miesiąca. Potem dzwonię do niani – odparła Monika. – W taki razie zaczniemy jeszcze dziś. Jedziemy z twoją mamą do mnie. Wczoraj upiekłam szarlotkę. Wyszła całkiem dobrze, więc milej nam się będzie gadało – rzuciła Halina stanowczym tonem i ruszyła do drzwi. Już miałam jej powiedzieć, że wolałabym, żebyśmy pojechały do mnie i że też mam dobre ciasto, ale ugryzłam się w język. Chciałam przecież pokazać córce, że wcale nie jestem kłótliwa i umiem ustąpić. Od tamtej pory minął tydzień. Codziennie spotykamy się z Haliną i ustalamy plan działania. Raz u niej, raz u mnie. Skłamałabym, mówiąc, że idzie nam jak po maśle. Początki były bardzo burzliwe, bo trudno wymagać od dwóch upartych bab, żeby od razu rzuciły się sobie na szyję. Nieraz skoczyłyśmy sobie do oczu, nieraz wykrzyczałyśmy wszystkie pretensje i żale. Ale kiedy już to zrobiłyśmy, zaczęłyśmy rozmawiać spokojnie i rzeczowo. I ze zdumieniem stwierdziłam, że pomysły Haliny, które wydawały mi się idiotyczne, wcale nie są złe. A i ona pochwaliła moje. Jest więc nadzieja, że już za dzień, dwa przedstawimy Monice ten wspólny plan. Oby go tylko przyjęła. Bo jak sobie pomyślę, że moją wnusią będzie zajmować się jakaś niania, to mi się od razu na płacz zbiera. Halinie zresztą też… Czytaj także:„W sypialni z Emilem nie było fajerwerków, więc zażyczyłam sobie otwartego związku. Sama zacisnęłam sobie pętlę na szyi”„Przed ślubem córki poszłam na solarium, a chwilę wcześniej wybielałam wąsik. Efekt? Najadłam się wstydu na weselu”„Moja znajoma wymaga stałej opieki, ale jej bliscy mają ją w nosie. Są wściekli o to, komu zapisała mieszkanie” Fundacja 'Koci Pazur' Fundacyjne forum kociarzy z Poznania FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Rejestracja Zaloguj Album Download Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna » Forum Fundacji dla Zwierząt » Dział ADOPCYJNY » Tęczowy Most » Babcia Biszkoptowa Idź do strony: « 1 2 3 «» 13 14 15 «» 27 28 29 » Poprzedni temat «» Następny temat Przesunięty przez: bryniaWto 10 Maj, 2016 00:08 Babcia Biszkoptowa Autor Wiadomość Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16831Skąd: Poznań Wysłany: Wto 16 Cze, 2015 14:49 Wy ją lepiej znacie ja nie mam absolutnie żadnego doświadczenia z kotem tak dojrzałym _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Meridion Lord Daemon Dołączył: 29 Paź 2014Posty: 112Skąd: --- Wysłany: Wto 16 Cze, 2015 18:31 Babuszka robi postępy, tylko bardzo powoli Moim zdaniem nie ma co jej naciskać i trzeba jej dać czas, aż sama z powrotem zaufa ludziom. Niestety ktoś ewidentnie zrobił jej krzywdę i panicznie boi się ludzkiej ręki. Najlepiej to widać jak trzeba ją wpakować do transporterka - próba zrobienia tego gołą ręką kończy się zwykle ranami, natomiast jeśli to samo zrobimy przez koc (wcale nie narzucając go na nią, tylko tak żeby nie było widać ręki, to babuszka znosi to o wiele lepiej i nie rzuca się do ucieczki czy obrony. Ona i tak nie będzie super mizisatym kotem (przynajmniej w najbliższym czasie) i trzeba jej szukać odpowiedzialnego domu i kogoś kto będzie rozumiał że potrzebuje dużo przestrzeni i czasu by zaufać. A co do zdjęć to trudno cyknąć, bo o ile babuszka chodzi swobodnie jak z Niarą siedzimy na kanapie przed komputerami i bawi się, to jeśli tylko któreś z nas ruszy się po aparat, włącza jej się lampka alarmowa. Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Nie 21 Cze, 2015 19:21 U Babci jest postęp, ostatnio dwa razy udało się do niej podejść dosyć blisko, w dodatku dała sobie zrobić zdjęcie. Nadal sporo chodzi po domu, wychodzi sobie na balkon, jest żywa, choć tak jak wcześniej w ciepłe dni wyleguje się tam gdzie najchłodniej. Bardzo dobrze dogaduje się z Figlem, Venus i Vegas, nie ma między nimi żadnych konfliktów, czasem Babci namiauka na Figielka, ale nic poza tym. Cynamon Dołączyła: 16 Maj 2013Posty: 3401Skąd: Poznań Wysłany: Nie 21 Cze, 2015 20:00 Babuszka Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16831Skąd: Poznań Wysłany: Pon 22 Cze, 2015 16:19 _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 21:42 Kochani! Wreszcie możemy to powiedzieć, wcześniej nie chcieliśmy chwalić dnia przed zachodem, ale teraz już jesteśmy pewni. Babunia poczyniła gigantyczne postępy. Danie jej spokoju było bardzo dobrą decyzją. Babcia wreszcie nie ucieka kiedy widzi człowieka w jej pokoju. Babunia mieszka sobie w naszej sypialni, nie jest tam zamknięta, ale czuje się tam dobrze. Czas spędza pod łóżkiem albo od dłuższego już czas na dużym drapaku, który się tam znajduje. Kiedyś było tak, że dzwięk kroków powodował u Babci panikę i kocina kryła się pod łóżkiem. Teraz jest już zupełnie inaczej, można wejść do pokoju, a nawet coś w nim robić! babcia nie ucieka, co najwyżej prostuje się na swoim miejscu, czyli w jednym z hamaków i przygląda się człowiekowi. Oczywiście nie można do niej podejść szczególnie blisko, ale to jest ogromny sukces! Dziś udało mi się tam zdjąć pranie z suszarki i schować je do szafy, a Babunia nie uciekła! Mimo, że chodziłam po pokoju, a pokój nie jest duży i wszystko jest dość blisko siebie. Jest jeszcze coś. Nasze łóżko stoi bardzo blisko drapaka, normalnie kiedy wstawaliśmy Babcia wiała gdzie pieprz rośnie, a teraz, możemy wstać normalnie z łóżka, a Babunia nie rusza się z drapaka. Oczywiście wszystko musi odbywać się bez patrzenia na kocinę, można na nią spojrzeć, nawiązuje nawet kontakt wzrokowy. Ale wpatrywanie się w nią powoduje że schodzi (już nie ucieka) na podłogę i idzie do swojego posłanka, które ma pod łóżkiem, ale przy samym brzegu. Ale uwierzcie mi, to że nie ucieka już w popłochu jest gigantycznym postępem! Eva Wiek: 37 Dołączyła: 23 Wrz 2014Posty: 9104Skąd: POZNAŃ Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 21:56 magia Domu i serc pełnych miłości do Furta _________________nie mogę, Kot na mnie leży. einfach Dołączyła: 04 Wrz 2013Posty: 2495Skąd: Poznań Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 22:55 wspaniały news Cynamon Dołączyła: 16 Maj 2013Posty: 3401Skąd: Poznań Wysłany: Sro 24 Cze, 2015 22:56 Babcinka dobrze rokuje tak trzymać No i oczywiście nieoceniona zasługa jej wspaniałego DT Cotleone Don Vito & co Dołączyła: 11 Maj 2015Posty: 2573Skąd: Poznań Wysłany: Czw 25 Cze, 2015 08:11 dla Babci, dla wspaniałego DT _________________Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett) Meridion Lord Daemon Dołączył: 29 Paź 2014Posty: 112Skąd: --- Wysłany: Nie 28 Cze, 2015 13:32 Ponoć im trudniej zdobyć zaufanie kota, tym bardziej się je docenia. Ja bardzo kocham babuszkę i chciałbym żeby znalazła dobrego ludzia Nadira Szatan wcielony Dołączyła: 05 Paź 2013Posty: 3979Skąd: Poznań Wysłany: Nie 28 Cze, 2015 21:42 Znam to, mam tak z Szoniaczkiem :3 Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Pią 03 Lip, 2015 17:00 Babcia robi ogromne postępy, ze względu na to, że koty posikiwały nam (a raczej osikiwały) całą pościel, musieliśmy zdecydować, że sypialnię mamy na dzień zamkniętą, na noc ja otwieramy, żeby kociaki mogły z nami spać. Tak czy inaczej baliśmy się, że Babci będzie trudno bez tego pokoju. Niepotrzebnie. Babunia umie sobie znaleźć miejsce. Przesiaduje często za kanapą, tam ma dużo miejsca, albo w kartonowej kociej twierdzy, nie krępuje się też już żeby chodzić po domu i leżeć na balkonie. Postępy są naprawdę wielkie. Mamy w salonie mamy dwa fotele ustawione obok siebie, na jednym zawsze siedzi Meridion, a drugi jest zajmowany przez jakiegoś kota. Nawet Babcię! Tak, babcia potrafi już podejść tak blisko człowieka, a nawet sobie obok niego leżeć. Bardzo dużo czasu spędza na wspólnym kocim drapaku, leży w hamakach, przesiaduje w budkach. Kurcze, jestem z niej taka dumna, że się przełamuje, serce rośnie jak na nią patrzę. A tu, Babcia w betach: Morri Dołączyła: 24 Maj 2010Posty: 16831Skąd: Poznań Wysłany: Sob 04 Lip, 2015 01:28 Biszkopcik wydaje mi się bardzo podobna do Niny. Czas + cierpliwość + swoboda + szacunek dla kota = efekty _________________"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." Niara Kocia Mama Wiek: 32 Dołączyła: 29 Paź 2014Posty: 174Skąd: Poznań Wysłany: Sob 18 Lip, 2015 12:05 U Babuni z dnia na dzień co raz lepiej Udaje się ją nawet łapać na głaskanie. Co prawda jest to mega trudne, ale jednak Jak tylko zdjęcia z tulenia Babuni będą na picasie (właśnie je wysyłam) to je Wam pokażę. Poza tym Babcia jest kurcze wzorowym kotem. Je grzecznie to co jej podajemy. Jak się bawi to swoimi zabawkami, grzecznie, bez rozwalania połowy domu No kot idealny, dla kogoś, kto potrzebuje spokojnego pupila t=Tymczasem dziś Babunia wylegująca się na progu balkonu: I w Kociej Twierdzy: Wyświetl posty z ostatnich: Fundacja 'Koci Pazur' Strona Główna » Forum Fundacji dla Zwierząt » Dział ADOPCYJNY » Tęczowy Most » Babcia Biszkoptowa Nie możesz pisać nowych tematówNie możesz odpowiadać w tematachNie możesz zmieniać swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz głosować w ankietach Dodaj temat do UlubionychWersja do druku Skocz do: Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

nasza babcia serce ma takie duże że aż dwa